Pewnej nocy, kiedy otworzyłam oczy, jego nie było. Jednak czułam, że jest w domu. Lodowaty dreszcz, wstrząsnął mym kruchym ciałem. Powoli wstałam z łóżka. Na drżących nogach podeszłam do drzwi i uchyliłam je. Na korytarzu nikogo nie było. Wyszłam z pokoju i zaczęłam nasłuchiwać. Nagle ciemność otoczyła mnie i chwyciła za gardło. Nie mogłam oddychać a oczy zaszły mi łzami. To właśnie tak wygląda koniec - pomyślałam przerażona. Usłyszałam hałas w pokoju starszego brata. Zebrałam całą swoją odwagę, jaka mi pozostała i nie zważając na trudności z oddychaniem, pobiegłam. Chwyciłam za klamkę i z głośnym hukiem otworzyłam drzwi. Stał tam. Mroczny i tajemniczy. W prawej ręce trzymał czarny sztylet.
- Zostaw go! - wydyszałam cichutko.
Podszedł do mnie powoli, pogłaskał po policzku nożem i powiedział:
- W życiu, trzeba być dobrym. Egoizm karzemy surowo. Znajdę cię i zabiję jeśli się tego nie nauczysz. Powiedz bratu. Ma mało czasu.
I odszedł. Więcej go nie widziałam. Lekcję zapamiętałam.
Rano, sprzątaczka znalazła martwych sąsiadów.
Podzielę się z Wami piosenką, która zawładnęła moją głową:
PS Będę pracować nad tłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz